Ryby, żaby i raki, czyli anarchizm zewnętrzny.

CW: zawiera dziko zmieszane metafory.

— Trzeba coś robić — powiedział czarniak, i zamyślił się głęboko.

— Ale co? — zapytał rdzawiec.

Tak to się zaczęło…

Ryby, żaby i raki
Raz wpadły na pomysł taki,
Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem
I zacząć zarabiać śpiewem.
No, ale cóż, kiedy ryby
Śpiewały tylko na niby,
Żaby na aby-aby,
A rak byle jak.

Karp wydął żałośnie skrzele:
„Słuchajcie mnie przyjaciele,
Mam sposób zupełnie prosty –
Zacznijmy budować mosty!”
No, ale cóż, kiedy ryby
Budowały tylko na niby,
Żaby na aby-aby,
A rak byle jak.

Rak tedy rzecze: „Rodacy,
Musimy się wziąć do pracy,
Mam pomysł zupełnie nowy –
Zacznijmy kuć podkowy!”
No, ale cóż, kiedy ryby
Kuły tylko na niby,
Żaby na aby-aby,
A rak byle jak.

Odezwie się więc ropucha:
„Straszna u nas posucha,
Coś zróbmy, coś zaróbmy,
Trochę żywności kupmy!
Jest sposób, ja wam mówię,
Zacznijmy szyć obuwie!”
No, ale cóż, kiedy ryby
Szyły tylko na niby,
Żaby na aby-aby,
A rak byle jak.

Lin wreszcie tak powiada:
„Czeka nas tu zagłada,
Opuściliśmy staw przeciw prawu –
Musimy wrócić do stawu.”
I poszły. Lecz na ich szkodę
Ludzie spuścili wodę.
Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami
Zapełni się staw? Zważcie sami,
Zwłaszcza że przecież ryby
Płakały tylko na niby,
Żaby na aby-aby,
A rak byle jak.

…i zakończyło.

Zastanówmy się, dlaczego ta opowieść nie musi być naszą opowieścią.

Jak cudownie i wspaniale
Nosić wodę i drewno na opał

Pangyun Jushi

Anarchizm zewnętrzny to sposób postępowania. (Prawie) niezależnie od tego, co robimy, możemy to coś robić w sposób anarchistyczny, autorytarny czy gdzieś pomiędzy. Najbardziej (prawie w 100%) stosuje się to do wszystkich działań obejmujących więcej niż jedną osobę (ludzką lub nie). “Nie narzucam i innym narzucać nie pozwalam” wydaje mi się dobrym pierwszym przybliżeniem anarchizmu zewnętrznego..

Pewne działania są łatwiejsze do wykonania przy zachowaniu podejścia anarchistycznego, inne trudniejsze, a jeszcze inne skrajnie trudne, by nie powiedzieć niemożliwe. Anarchistkom łatwiej jest stworzyć kooperatywę czy stowarzyszenie niż fundację czy spółkę. A już niemal nie da się pogodzić postawy anarchistycznej z zarządzaniem hierarchicznymi z definicji strukturami typu wojska, korporacji zakonu czy mainstreamowej szkoły.

Dla nas pierwszy krok na tej drodze, to uświadomienie sobie, że co robić? jest pytaniem wtórnym. Pierwotne jest pytanie jak postępować?
Odpowiedź na nie wyznacza nam dopiero spektrum, z którego możemy wybierać praktyczne działania do realizacji. Dopiero wtedy przychodzi czas na co robić?

Bajkowe anarchostworzenia Brzechwy próbują wyrwać się ze stawu, który na końcu historii ujawnia swoją naturę opresyjnego systemu pod zewnętrzną kontrolą, i znaleźć swoją drogę „na wolności”. Ale szukają tej drogi w sposób podobny jak często osoby ludzkie — biorąc za wzór historie sukcesu mierzonego całkiem obcą miarą, osiągniętego środkami jeszcze bardziej obcymi rzeczonym osobom.

Dobrze jest mieć radykalne pomysły — duuużo pomysłów! Ale do realizacji wybierać należy te, które najpełniej zaangażują serca, ciała i umysły osób członkowskich stawowego kolektywu. Bo istotą wolności jest właśnie to, aby — wciąż nosząc wodę i drewno na opał — stawać się sobą coraz pełniej i coraz intensywniej.

Dlatego nasze bajkowe pierwowzory mogłyby lepiej wyjść na przejęciu stawu (lub znalezieniu innego, poza ludzką władzą) i stworzeniu tam kooperatywy agroturystycznej, dokąd zakochane pary i klastry przyjeżdżałyby posłuchać kumkania żab i zachwycić się nocnymi skokami ryb w krystalicznej wodzie, której jakości surowo strzegłby rak. No, ale wtedy nie poznalibyśmy tak pouczającej opowieści…

Wniosek z niej dla TePeWu płynie jak strumyk ze stawu: w anarchizmie zewnętrznym skupmy się na tych pomysłach, które znajdą w naszej społeczności kochające i uzdolnione osoby rodzicielskie. Wówczas rozkwitną one i przysporzą wszelkich pożytków nam samym i naszemu otoczeniu.

Temu właśnie będą służyć najbliższe otwarte spotkania TePeWu, na które zapraszamy wszystkich poważnie zainteresowanych anarchizmem zewnętrznym.

No dobrze, a czy jest jakiś anarchizm wewnętrzny? I o co w nim chodzi?

A to jest temat na następny dość obszerny tekst (i spotkania), ale zaznaczę go skrótowo już dzisiaj.

Anarchizm wewnętrzny to postawa emocjonalna, intelektualna i moralna, moim zdaniem superwymagająca. O ile być może rodzimy się jako osoby anarchistyczne, to jednak świadomie wchodzimy w anarchizm już poddane częściowej obróbce emocjonalnej i umysłowej przez toksyczne społeczeństwo autorytarne. Gigantyczną pracą wewnętrzną jest uzdrowić się ze skutków tej obróbki, a potem wypracować wewnętrzne (niezależne od autorytetów zewnętrznych) normy i nawyki postępowania – oraz ich przestrzegać. Społeczność może nas w tym wspierać, ale musimy mieć dość siły w sobie, żeby przeciwstawić się innym osobom — i całej społeczności, jeśli trzeba — broniąc tej anarchistycznej postawy przed świadomym lub nieświadomym atakiem.

Jak można się domyślić, jest to praca zdecydowanie trudniejsza i żmudniejsza, niż ta zewnętrzna. Ale równie niezbędna.

1 komentarz do “Ryby, żaby i raki, czyli anarchizm zewnętrzny.”

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.